Noworoczne postanowienia. Spisujecie je na początku roku? Zacznę ćwiczyć, schudnę, ograniczę słodycze, zrobię badania kontrolne, poświęcę czas na naukę tego, co sprawia mi przyjemność, czytanie książek i wyjście do teatru.
Noworoczne postanowienia to kolejny felieton dla miesięcznika „Moje Gotowanie” (wydanie 1/2019). Zostawiam pierwotną wersję tekstu. Poczytajcie też o jedzeniu na dobry humor i diecie na ładny brzuch.
Nasza chęć zmian często na tej długiej liście się kończy. A w kolejnym roku stworzymy następną, podobną i schowamy do szuflady. To zupełnie naturalne, że nie realizujemy noworocznych postanowień albo zatrzymujemy się w połowie drogi. Nie jesteśmy gotowi na tyle wyzwań jednocześnie.
Zupełnie nowy sposób odżywiania, dwa – trzy treningi w tygodniu, chodzenie spać o 22, zero czekolady i wina, pięć posiłków dziennie.
I to wszystko naraz od poniedziałku.
Przez kilkanaście dni idzie świetnie, ale co będzie jeśli pewnego dnia zjemy ciastko (bo pomaga na chandrę), nie zrobimy treningu (bo coś łamie w kościach) albo w sobotę wieczorem skusimy się na drinka (jest karnawał)? Opcje są dwie. Pierwsza – ustalamy sami ze sobą, że stało się, bo to ludzkie, normalne i od czasu do czasu możemy odpuścić, po to, by z zapałem i na luzie wrócić do zdrowego trybu życia. Druga – zakładamy, że nie wytrwamy, szkoda zachodu i tak nie mamy szans. I odpuszczamy.
Szkoda. Bo może się udać, jeśli zmiany będziemy wprowadzać stopniowo, łagodnie i bez poczucia winy, gdy coś nie wyjdzie. Poza tym musimy stawiać sobie mierzalne, realne i określone w czasie cele np. „schudnę 2 kg w lutym” – super, to jest do zrobienia bez szkody dla zdrowia.
Na szczycie listy noworocznych postanowień figuruje „przejdę na dietę x, y albo z”, bo dobrze działa na koleżankę, stosują ją celebrytki i jest modna.
Takich modnych diet przerobiliśmy już dziesiątki.
Większość z nich polega na surowym cięciu kalorii i eliminacji niektórych produktów albo grup produktów. Przez to, po pewnym czasie, zaczynamy odczuwać niedobory składników odżywczych – białka, tłuszczów, węglowodanów, minerałów i witamin.
Poza tym samo słowo „dieta” kojarzy się z ograniczeniami – maleńkie porcje, restrykcyjne wręcz odmierzanie i ważenie, co tydzień lub dwa ten sam jadłospis. Nuda. A do tego trudno to wytrzymać psychicznie i fizycznie. Nie przechodźcie noworocznie na super modną dietę, bo jedyna właściwa polega na mądrym, rozsądnym jedzeniu i dbaniu o to, aby dostarczyć ciału tego, co wartościowe i potrzebne, w odpowiednich ilościach i przez całe życie.
D, B, Omega-3
błonnik i bakterie probiotyczne. Tego brakuje nam najczęściej. Układ nerwowy potrzebuje witamin z grupy B, odpornościowy i kostny – D, mózg – Omega -3, a układ pokarmowy błonnika i dobrych bakterii jelitowych. To tak w uproszczeniu.
Zadbajmy o to, żeby w naszej zdrowej, noworocznej diecie, która ma stać się stylem życia i normą (a nie epizodem pozwalającym zrzucić nadmierne kilogramy) znalazły się te składniki. Jedzmy warzywa, owoce, rośliny strączkowe, produkty z pełnego ziarna, morskie ryby, chude mięso i nabiał, orzechy, jogurty, kefiry i kiszonki. Pijmy wodę. Ruszajmy się. Mądre jedzenie i fizyczna aktywność pozwolą nam żyć dłużej i lepiej. I to nie jest odkrycie Ameryki.
Noworoczne postanowienia
Ten felieton zilustrowaliśmy przepisami na podpłomyki z kozim serem, pieczone warzywa z hummusem i krem buraczano-czekoladowy.
Polecamy także
Krem ze szpinaku i ziemniaków
Krem ze szpinaku to zupa wiosenna w kolorze, prosta do zrobienia i lekka (nie licząc grzanek, które do niej podaję). Smak zupy możesz podkręcić dodając
Omlet z szynką i groszkiem
Omlet z szynką to naprawdę pożywne śniadanie. I to z dużą porcją warzyw. Mój omlet jest najprostszy z możliwych – tylko jajka i trochę mleka.
Sałatka z kaszy bulgur ze szparagami i truskawkami
Sałatka z kaszy bulgur ze szparagami i truskawkami to połączenie wiosennych smaków. Dwa najbardziej intensywne kolory występują w niej obok siebie. Do tego kremowe awokado,